czwartek, 23 kwietnia 2015

Nie musisz ich zabijać...




Pewne niedawne zdarzenie na sesji skłoniło mnie do myślenia - przyznaję, iż  niezbyt odkrywczego.

Jak to jest z zabijaniem przeciwników w RPG?
Uruchomcie dowolną pozycję cRPG i zauważycie jedną rzecz - Zawsze zabijasz swoich przeciwników. Wyjątki następują tylko wtedy, gdy fabuła przewiduje, iż NPC jest "ważny". Wszyscy inni muszą umrzeć i ty, jako gracz, nie masz najmniejszego wyboru. Wdasz się w walkę - zabijasz.
W chwili obecnej ten schemat jest tak rozpowszechniony w świadomości graczy, że podczas moich sesji dla początkujących rzadko kiedy ktokolwiek sam z siebie postanowi nie zabijać przeciwnika. Na takim działaniu przyłapałem nie jeden raz, również bardziej zaawansowanych graczy.
A przecież nie ma powodu, by mordować każdego, kto postanowi zmierzyć się z drużyną. Jeśli postacie graczy nie są kompletnymi psychopatami, wręcz nie powinny tak lekko podchodzić do zadawanie śmierci.

Przeciwników można rozbroić, zastraszyć, zranić, ogłuszyć czy przepędzić. Możliwości jest wiele. Nie każda deklaracja podczas walki musi oznaczać "Staram się mu odciąć głowę"

A przyczyną takiej blokady w myśleniu są, moim zdaniem, właśnie schematy gier komputerowych. Każdy bohater cRPG to masowy morderca, który bez mrugnięcia okiem zabija setki, jeśli nie tysiące, wrogów. Bez jakiejkolwiek decyzji gracza w tej materii. Pasek życia spada - wróg jest martwy.
Jest jednak jeden znany mi chlubny wyjątek od tego, co napisałem wyżej.

W pierwszej części Gothica żaden ludzki przeciwnik nie umierał po tym, jak punkty życia się skończyły. Padali oni ranni na ziemię i to gracz sam z siebie musiał zdecydować, czy chce ich zabić. System nie był doskonały, jednak jest to coś ciekawego.
Kiedy jeden z kopaczy, na zlecenie pewnego wrednego strażnika, chciał mnie zabić, razem
z dwojgiem przyjaciół, pokonałem ich, ale nie zabiłem.  Kiedy leżeli ranni uznałem, iż nie jestem mordercą i poszedłem sobie (Kiedy grałem po raz pierwszy, potem się czasem ich dobijało).
Niby mała rzecz, a jednak ważny aspekt prawdziwych gier fabularnych. Po co zabijać wielkiego złego? Nie lepiej, jak moi gracze ostatnio - nałożyć na niego takie zaklęcie osłabiające, aby nie mógł się ruszyć,a potem związać, skopać i oddać władzom?
Takie moje myśli dziwne...


O mnie

Moje zdjęcie
Mistrz Gry, okazjonalny grafoman, gawędziarz i marzyciel. Co jeszcze trzeba o mnie wiedzieć? Znajdziesz mnie też na FB.